Rozdział 185
Przeglądam książkę o historii stada, gdy wpada Lillian. „Przepraszam, zupełnie zapomniałam po ciebie przyjść”. Wygląda na przerażoną, a ja patrzę na zegarek, jest 5:45. Prawdopodobnie nie ma czasu na śniadanie. Chwytam wszystkie swoje rzeczy i szybko pakuję je do torby, podążając za nią korytarzem do głównych schodów. „Dopiero gdy Wyatt zapytał, czy cię widziałam, żeby mógł cię zawieźć do szkoły, zorientowałam się, że cię nie ma”.
Wszystko w porządku, wstałam, powinnam była bardziej uważać. Po prostu próbowałam wyprzedzić czytanie, żebym mogła zrozumieć, co się dzieje. To nie twoja wina. W ogóle nie usłyszałam budzika. Przytulam ją, a ona przeprasza jeszcze raz, po czym zeskakuje z ostatnich kilku schodów i biegnie dołączyć do treningu.
Prawdopodobnie nie dostałeś żadnego. Mówi Wyatt, gdy dołączam do niego w holu. Grupa Audriny zwykle wchodzi i wychodzi pierwszy, a ona mówiła coś o „pewnych osobach, które nie są w stanie wytrzymać tutaj”. Ona podkreśla, że oddziela cię od reszty współlokatorów.