Rozdział 96
Punkt widzenia Killiana
Otworzyłem drzwi do komnaty Thei. Moje oczy rozejrzały się po pokoju, zatrzymując się na postaci, która znajdowała się na łóżku. To była Thea. Siedziała na skraju łóżka, nawet nie spojrzała w moją stronę. Wyglądało to tak, jakby była zamyślona. Nagle delikatnie się potrząsnęła, jej wzrok padł na ostry sztylet w jej dłoniach i na krótko się na nim skupiła, myśląc głęboko. Moje oczy rozszerzyły się z przerażenia, gdy Thea przyłożyła sztylet do skóry swojej szyi. Moja krew natychmiast stała się zimna.
„Thea!” krzyknęłam. Natychmiast moje nogi ruszyły z prędkością światła i przeszłam przez pokój, docierając do łóżka, na którym siedziała Thea, trzymając sztylet przy szyi. Zanim zdążyła poderżnąć sobie gardło, mocno chwyciłam ją za nadgarstek. „Thea, przestań!” Mój uścisk był mocny, a moje bursztynowe oczy patrzyły na nią złowrogo.