Rozdział 48
Punkt widzenia Killiana
Wsiadłem na konia, za Sheilą. Stylowo owinąłem ramiona wokół niej, sięgając po lejce w jej dłoniach. Uśmiechnąłem się na iskry, które się tam utworzyły. Sheila cofnęła ręce, składając je na piersi.
Westchnąłem, mocniej pociągając za lejce, wyprowadzając konia z ludzkiej wioski. Wkrótce byliśmy z powrotem w lesie. Zamiast podążać główną trasą prowadzącą z powrotem do stolicy, postanowiłem pójść inną trasą. Stado Fire Crest mogło być rozproszone i czekać na nas, a ja rozpaczliwie miałem nadzieję, że Morgan i chłopaki są bezpieczni.