Rozdział 30
Punkt widzenia Sheili
Spacerowałem po terenie zamku, uwielbiając chłodny wieczorny wiatr na mojej skórze. Właśnie wracałem z biura Killiana. Spędziłem tam cały dzień, zamknięty w tej samej przestrzeni co mój partner. Chociaż byliśmy dosłownie na obu końcach jego dużego biura, ważniejsze było to, że powoli angażowałem się w sprawy stada. Nawet gdy Morgan, Mason, Allen i kilku innych wojowników o wysokiej randze wróciło na spotkanie, zostałem w biurze. Poinformował ich o tym, co wydarzyło się na spotkaniu rady, a także opowiedział im o rytuale, który czarownice miały przeprowadzić, aby znaleźć magiczny kamień.
Większą część mojej uwagi skupiały książki i dzienniki, które czytałem, a które zawierały wszystko o stadzie, aż po jego historię. Mimo że to wszystko były sprawy stada, nie mogłem zaprzeczyć prawdzie, że jak idiota uwielbiałem być blisko niego. Jego obecność i zapach zawsze mnie uspokajały.