Rozdział 466
„O mój Boże, jesteś żoną Enzo Riversa!” – wykrzyknął jeden z nich.
Spojrzenie drugiej dziewczyny przeskakiwało między Lori, Jessicą i mną, jej podekscytowanie przeradzało się w psotę. „Czekaj, rozmawialiście o dziecku? Czy w drodze będzie mała gwiazda hokeja?”
Moje serce waliło, panika się wzmagała. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałem, były dzikie plotki krążące po stadionie. Musiałem szybko myśleć.