Rozdział 421
Nina
Między nadchodzącym planem zatrzymania Luny, a tygodniem finałowym, byłem co najmniej zestresowany. Nie chciałem, żeby ktokolwiek musiał umrzeć, ale wiedziałem, że nie ma innego sposobu, żeby ją powstrzymać. Nawet jeśli jakoś udałoby się nam zmienić ją w człowieka za pomocą antidotum w taki sam sposób, w jaki zmieniliśmy Selenę, istniała szansa, że genetycznie zmodyfikowani łotrzykowie Luny przeżyją. Poza tym, część mnie nawet nie wierzyła, że antidotum zadziała na Lunę. Była zbyt potężna; odkryłem to pięć minut po spotkaniu z nią. Sposób, w jaki była w stanie zmusić nas wszystkich do pójścia na ziemię i zadać nam tyle bólu jednym spojrzeniem, powiedział mi, że była jeszcze potężniejsza, niż kiedykolwiek mogłem pojąć. Nikt nie znał pełnego zakresu jej mocy i może teraz było już za późno. Może było już po wszystkim, kiedy się zaczęło.
Ale chociaż wiedziałam, że Luna będzie musiała zginąć, abyśmy my i reszta ludzkiego świata mogli przetrwać, nie chciałam, żeby Enzo musiał ją zabić. To był mój plan i mój ojciec, którego ratowaliśmy, więc czułam, że to powinnam być ja. Musiałam wymyślić coś innego, ale ponieważ egzaminy zajmowały cały mój czas, nie miałam czasu na wymyślenie lepszego planu. A ponieważ czas leciał szybciej, niż bym chciała, czułam się beznadziejnie.