Rozdział 215 Czekając przy salonie
„Cóż, zasługujesz na to!” Kiedy Whitney to powiedziała, wyciągnęła swoją kościstą dłoń i mocno ścisnęła drugą stronę twarzy Michelle. Celowo mocno ją nacisnęła, jakby mściła się na niej za niefortunny żart, który opowiedziała jej i Makai.
„Auć, okej, przestań mnie szczypać. Wiem, że się myliłam. Nie będę już więcej żartować z ciebie, okej?” Michelle błagała. Wiedziała, że będzie sama w tej walce i na pewno nie będzie dla nich dwojga równym przeciwnikiem. Nie miała innego wyjścia, jak się poddać. Ten moment był bardzo podobny do tego, kiedy byli młodzi, a oni oboje z niej kpili.
Wszyscy troje niewinnie spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się radośnie. Nie tylko ona, ale wszyscy przypomnieli sobie swoje niewinne i czyste dzieciństwo.