Rozdział 15 15
Cullen siedział w swoim biurze i patrzył przez okno. Nadal próbował ogarnąć umysłem najnowsze informacje, jakie otrzymał. Początkowo uważał, że naloty na jego południową granicę były dokonywane przez La Rayne. Stephen La Rayne, dupek alfa, z tej watahy zawsze sprawiał kłopoty. Kiedy chciał dręczyć ludzką populację, miał tendencję do robienia tego na ziemi innych ludzi, aby gałąź amerykańskiego rządu, która okresowo monitorowała i pomagała ukrywać populację Lycanów, obwiniała kogoś innego.
Cullen był w trakcie wyjaśniania federalnym, że wiedział o nalotach, że nie pochodziły one od jego stada i że jest w trakcie opanowywania sytuacji. „Muin” – zaklął, przeglądając raporty, które pokazywały, że naloty zbliżają się coraz bardziej do miasta. To nie było w stylu La Rayne’a. Nie zaszedł dalej, niż musiał i nie ryzykował, że jego ludzie zostaną złapani, co było wyraźną możliwością zapuszczenia się zbyt głęboko na terytorium kogoś innego.
W tej chwili raporty były rozproszone. Naloty obejmowały „zwierzęcych mężczyzn włamujących się i przeszukujących budynki” w różnych lokalizacjach. Ale nie wiedział, czego szukają ani dlaczego. Był również zdezorientowany opisem „zwierzęcych”. Kiedy chodziło o lykany, opis zawierał takie określenia jak wilk lub duży pies. Sugerowano, że najeźdźcy byli lykanami.