Rozdział 57
To było ostre stwierdzenie, ale prawdziwe. Przypomniało mi to wszystkich rygorystycznych lekarzy dyżurnych, których zacząłem szanować podczas rezydentury. Jedyna różnica polegała na tym, że oni martwili się, że kogoś zabiję. Joel martwił się, że zostanę zabity.
Stałem i patrzyłem, jak krąży.
„Byłem silniejszy od nich” – zawołałem do niego. „Wydawali mi się niezdarni i słabi. Odszedłbym, gdybym poczuł, że jestem słabszy. Dwóch z nich przeciwko mnie nie wydawało się groźnych”.