Rozdział 67 Przekształcam się
Lija...
Dzień minął jak w mgnieniu oka, a noc nadeszła. Przebrałam się w coś, w czym łatwo będzie mi się ćwiczyć. Dasz radę! - powtarzałam sobie, wchodząc w otwarte niebo.
Srebrzysty księżyc wisiał na niebie, rzucając długie, niesamowite cienie na opustoszałe tereny ćwiczebne.