Rozdział 68
Lija.
Dni zamieniały się w noce, a noce z powrotem w dni. Teraz byłem stale wyczerpany, a mięśnie były zawsze obolałe, a sporadyczny krater pozostawiony na placu treningowym dzięki moim przytłaczającym mocom wilka księżycowego.
Wyczerpujące sesje treningowe stały się moją nową normą, ten sam cykl unikania, wyskakiwania i uwalniania surowej mocy, która we mnie wirowała.