Rozdział 109
Lija.
Uśmiech Dżafara był przerażającym widokiem, okrutnym odzwierciedleniem spustoszenia, jakie wywołał.
Klatki jęknęły, otwierając się, wylewając falę warczących, potwornych postaci. Moje serce waliło w szalonym rytmie o moje żebra, strach zimnym ciężarem w moich trzewiach.