Rozdział 63
Punkt widzenia Bailey'a
Zabawny uśmieszek na jego ustach tylko sprawił, że jeszcze bardziej się rozlałam między nogami. Gdy jego palce wsuwały się i wysuwały ze mnie, im bardziej stawałam się mokra, tym głośniejsze dźwięki mojej wilgoci na jego palcach nas otaczały. „Słyszysz, jak mokro brzmisz, kochanie”. Jęknął, przechylając się, by spojrzeć na swoją dłoń w mojej cipce. Przeniósł wzrok z powrotem na moje, oblizał usta i pochwalił. „Ciekawe, jak głośno mogę sprawić, że pójdziesz dziś wieczorem z moim kutasem”.
Jego słowa sprawiły, że zakrztusiłam się z jękiem, a dreszcz przebiegł mi po plecach. Kaleb miał sposób na słowa, który sprawiał, że zawsze chciałam więcej. I Boże, potrzebowałam więcej.