Rozdział 12
Kaleb nie mógł tego znieść. Ciśnienie ciążyło mu w jądrach. Boże, ta dziewczyna pod nim miała zamiar sprawić, że eksploduje w majtkach, jeśli nie będzie ostrożny. Pochylił głowę, całując ją, rozkoszując się jej ustami. Słodki smak jej wirował na jego języku. Ale chciał więcej. Więc Kaleb wziął więcej.
Puścił jej usta, rozkoszując się jękiem, który wydobył się z jej ust.
Zachichotał. „Poczekaj, kochanie, dam ci to, czego chcesz, już niedługo. Ale pozwól mi najpierw wziąć to, czego chcę”. Umierał z pragnienia. Po raz pierwszy...umierał z pragnienia.