Rozdział 468
Pete miał już ponad 30 lat. Bez względu na to, jak bardzo był szczęśliwy, potrafił się uspokoić w ciągu kilku sekund.
Postawił mnie, ale nie puścił od razu. Pochylił się, zamierzając pocałować mnie w czoło.
„Pete Shelman” – zawołałem go po imieniu.