Rozdział 282
Marcus nagle podszedł do mnie. Jego twarz wykrzywiła się ze złości. Popchnął mnie w stronę dwóch mężczyzn i rozkazał: „Nie odchodź za daleko. Zrób tylko kilka intymnych zdjęć i wyślij je do mnie!”
Natychmiast zostałem powstrzymany przez dwóch mężczyzn. Ten, którego wcześniej uderzyłem, spojrzał na mnie z zaciśniętymi zębami, jakby chciał mnie rozerwać. Czekali tylko na rozkaz Marcusa.
Marcus mówił spokojnym, ale aroganckim tonem. Wyglądał jak posąg wielkiego i potężnego boga z twarzą pełną fałszywego współczucia.