Rozdział 61 61
Vae Victis!
Aislinn miała już dość omdlewania. Nigdy nie wiedziała, gdzie się obudzi. Tym razem siedziała, a jej ręce i stopy były nadal związane. Przyszło jej do głowy, że Rafe musiał uważać ją za dość niebezpieczną, skoro myślała, że związanie jej nieprzytomnej i chorej jest konieczne.
Ból ustępował, ale nadal czuła ból w całym ciele, jakby miała grypę. Otworzyła oczy i odkryła, że jest w samochodzie. Prawdopodobnie w limuzynie. Siedziała na czarnym skórzanym siedzeniu, które było zwrócone w stronę siedzenia, na którym siedzieli Rafe i Jenna. Rafe odchylił się do tyłu i patrzył przez okno, nieświadomy faktu, że oczy Aislinn właśnie się otworzyły. Jedną rękę położyła na kolanie Jenny. Wydawała się nie przejmować ani nie zauważać, że Rafe jej dotyka. Jednocześnie patrzyła na Aislinn wściekłym wzrokiem. Aislinn nie wiedziała, po co to szczególne spojrzenie. Jenna prawdopodobnie mogłaby wymyślić powód, żeby spojrzeć na papieża wściekle. Aislinn mogła tylko przypuszczać, że Jenna wciąż rozmyślała o Cullen. Drugą ręką Rafe'a głaskała złotą lwicę, która leżała u jego stóp. Lwica wydawała się być zadowolona z pieszczot, mrucząc z aprobatą.