Rozdział 54 Trafienie w dziesiątkę
Sala jest pełna. Impreza idzie dobrze; Sage śpiewała, a kilku innych wykonało swoje numery. Wszyscy wydają się dobrze bawić.
Nadal nie widziałem Kellana. Więc jaki jest teraz plan, skoro miał być w swojej wilczej formie na wszelki wypadek? Nie chcę zmieniać swojego aktu na używanie normalnych celów.
„Zrobię to”. Patrzę na Sage. „Będę w swojej wilczej formie i będę tam, jeśli będzie trzeba”. Uśmiecha się i mnie przytula.