Rozdział 65 Sześćdziesiąt pięć
Punkt widzenia Loli
Obudziłam się przed Adrianem i przyjrzałam się jego rysom twarzy. Wyglądał tak spokojnie i przystojnie. Włosy zaczęły mu opadać na twarz, prawdopodobnie potrzebuje strzyżenia, nie żebym miała coś przeciwko, gdyby pozwolił włosom odrosnąć.
Oparłam się pokusie przejechania palcami po jego policzkach, ponieważ nie chciałam go obudzić. Delikatnie odsunęłam się od niego, zatrzymując się, gdy poruszył się we śnie. Poczekałam, aż jego oddech się wyrówna, zanim spróbowałam się od niego odczepić.