Rozdział 115
Byłem tylko częściowo obudzony, gdy usłyszałem, że drzwi sypialni się otwierają. Zimny przeciąg w korytarzu wdarł się do sypialni, rozdmuchując zapach Ashera, aż zawirował po pokoju.
Mój nos drgnął i nawet we śnie wiedziałam, kiedy był blisko. Palce musnęły mój policzek. Tylko dwa, powoli przesuwając się do linii szczęki. Iskry, które czasami mogły być przytłaczające, stały się subtelne i kojące.
Gdy jego ręka przesunęła się niżej, muskając moją szyję i ramię, stopniowo się zatrzymał. Nie czułam już jego palców ślizgających się po mojej skórze, ale wiedziałam, gdzie się znajdują.