Rozdział 13
„ Leyton!” Yoel szybko podszedł, by wesprzeć Leytona. Po sprawdzeniu ręki tego drugiego, doszedł do wniosku, że jest złamana i wyzdrowieje dopiero za kilka miesięcy. „Jak śmiesz skrzywdzić mojego syna, ty draniu? Zabiję cię!” Ze względu na ślub, początkowo planował jedynie dać nauczkę Jaredowi. Ale w tym momencie w jego umyśle pozostała tylko jedna myśl — zabić tego człowieka. W przeciwnym razie zostałby upokorzony przed licznymi kupcami z Horington, którzy tam byli.
Wyciągając telefon, wezwał wszystkich ochroniarzy w domu, wszystkich mistrzów sztuk walki, których wynajęcie kosztowało go fortunę. Byli więc o wiele bardziej utalentowani niż Baldy i jego poplecznicy, którzy byli po prostu łobuzami kręcącymi się wokół Leytona, by mu się przypodobać. Pomimo tego, że widział, jak Yoel dzwoni, by zebrać swoich ludzi, Jared nie spanikował ani trochę. Zamiast tego usiadł z powrotem i podniósł szklankę wody, sącząc ją leniwie.
To jeszcze bardziej rozwścieczyło Yoela, ponieważ Jared ewidentnie nie miał szacunku dla rodziny Scottów. „Zabij go, tato! Chcę, żeby umarł!” Leyton, który miał złamaną rękę, ryknął z wykrzywioną twarzą. „Nie martw się, Leyton. Zdecydowanie wrzucę go dziś do rzeki, by ryby mogły się nim najeść!” Yoel zaklął, patrząc na syna z udręką. Wiedząc, że Jared jest całkiem utalentowany, nie zareagował natychmiast, ale czekał na przybycie swoich ochroniarzy. Właśnie wtedy drzwi sali bankietowej zostały otwarte i Josephine szybko weszła, aby zobaczyć, kto dokładnie tam wszczyna zamieszanie.