Rozdział 10
Dragon Bay było najlepszą dzielnicą w całym Horington, zbudowaną na jedynej górze w mieście. Z tego powodu nie tylko krajobraz był tam zdumiewający, ale powietrze było również niezwykle świeże. Ci, którzy mogli tam mieszkać, byli albo zamożni, albo wpływowi ludzie z wyższych sfer społeczeństwa. Zwykli ludzie nie mogli sobie pozwolić nawet na płacenie tam opłaty za zarządzanie nieruchomością, a co dopiero na mieszkanie w tej dzielnicy.
„ Panie Sullivan, ta… ta rezydencja jest za droga. Nie mogę tego przyjąć!” Jared pośpiesznie oddał klucz Williamowi. „Oczywiście, że możesz, panie Chance! Czy moje życie nie jest warte rezydencji?” William uśmiechnął się. Ponieważ powiedział to samo, Jared nie miał innego wyjścia, jak ją przyjąć. Następnie William wyjął kartę bankową z dziesięcioma milionami i podał mu ją. Wiedząc, że nie będzie w stanie jej odrzucić, Jared mógł ją tylko schować do kieszeni. Właśnie gdy miał się pożegnać, z dołu dobiegł hałas, ogłuszający.
Jared lekko zmarszczył brwi. Kiedy William zobaczył , że zmarszczka szpeci jego twarz, natychmiast wezwał kierownika hotelu. „Co się tu dzieje? Dlaczego jest tak głośno?” zapytał William. „Panie Sullivan, dziedzic rodziny Scott, bierze dziś ślub, a przyjęcie weselne odbywa się w sali bankietowej na drugim piętrze. Stamtąd dochodzi hałas” – pośpiesznie wyjaśnił kierownik.