Rozdział 12
„ Pobij go! Zabij go!” Warrick krzyknął z wielką wściekłością. Z trudem podnosił się na nogi, trzymając dłoń na policzku, po tym jak Jared go uderzył. Na scenie kąciki ust Leytona uniosły się w sadystycznym uśmiechu. Wszyscy tylko patrzą, jak Jared robi z siebie głupca! Nikt mu nie współczuje, więc na pewno go nie uratują! W obliczu ataku tuzina mężczyzn Jared prychnął i zrobił krok do przodu. Bum!
Ten jeden jego krok sprawił, że cała sala bankietowa zatrzęsła się, jakby nastąpiło trzęsienie ziemi. W ułamku sekundy bandyci wydali z siebie pełne cierpienia jęki, zanim wszyscy odlecieli, rozbijając stoły i krzesła wokół nich. Całe miejsce stało się obszarem katastrofy. Wszyscy goście natychmiast osłupieli. Kiedy Baldy gapił się na swoich lokajów na ziemi, dreszcz przebiegł mu po kręgosłupie. W tym momencie dobrze ubrany mężczyzna w średnim wieku na skrzydle sceny głęboko się zmarszczył.
Tą osobą był nikt inny, jak patriarcha rodziny Scott, Yoel Scott, który był również ojcem Leytona. Naturalnie, był tam, ponieważ to jego syn brał ślub. W związku z tym zobaczył Jareda odrzucającego tuzin bandytów. Sam był artystą sztuk walki, więc wiedział, że umiejętności mężczyzny nie powinny być niedoceniane. Na scenie Leyton zmarszczył brwi, gdy zobaczył obrót wydarzeń. „Do cholery! „Co za bezużyteczna banda!” – ryknął, pędząc w dół sceny.