Rozdział 58
Punkt widzenia Bailey'a
„Teraz wy dwoje, rozstańcie się. Nie będziemy mieć nic takiego w waszym pokoju”. Surowy głos dociera do moich uszu i natychmiast robię się czerwona, odsuwając się od Kaleba, jakby mnie podpalił.
Opierając się o framugę drzwi i otwierając szeroko już uchylone drzwi, stał mój bardzo surowy tata. Skrzyżował ramiona, jego oczy były na tym samym poziomie co Kaleb, który odchrząknął.