Rozdział 4
Bailey złapała oddech, oszołomiona i przerażona, gdy zobaczyła, jak jej najlepsza przyjaciółka upada na ziemię, niewątpliwie żywiąc się trawą i ziemią.
„Mirabella!” Bailey krzyknęła w przerażeniu i panice. Jej serce biło tak szybko w piersi, że myślała, że jest na skraju zawału serca.
Mirabella jęknęła i obróciła się twarzą do nieba, gdy Bailey unosił się nad nią. Mira wypluła trochę trawy, a następnie wybuchła atakiem chichotu.
„Kurwa. Chyba rozwaliłam sobie tyłek”. Wydyszała, a jej słowa sprawiły, że Bailey uśmiechnął się szeroko. Mira była w porządku.
„Nie bądź śmieszny, wylądowałeś na brzuchu. Chyba ci spuściły cycki, jeśli już.” Bailey prychnął.
Mira dotknęła swoich piersi i ścisnęła je. „S*ko, to są poduszki, nie mogę spuścić powietrza z czegoś tak miękkiego. Jeśli już, to pomogły mi złagodzić upadek”.
„Są płaskie” – odparł Bailey beznamiętnie.
„Jak twoje tyłki.” Mira mrugnęła z uśmiechem. Dwie dziewczyny ryknęły śmiechem, całkowicie zapominając, że Mia i Kade byli zaledwie kilka stóp dalej i widzieli wszystko.
„O mój Boże! Wy dwie! Mirabella!” Mia wrzeszczała w noc, gdy szła w stronę dwóch dziewczyn, które zesztywniały, słysząc jej głos.
Oczy Mirabelli rozszerzyły się i spojrzała na Bailey z lekkim strachem. „O cholera.” „O cholera, dziewczyno. Co ty, do cholery, robiłaś na drzewie i z wężem, na litość boską!?” Mia warknęła, klęcząc obok córki i nie przejmując się tym, że niszczy jej śliczną sukienkę na kolację. Bailey skrzywiła się. Ta noc poszła w diabły dość szybko.
Kade podbiegł do dziewczyn, unosząc się nad nimi jak ochronna statua. Mimo że w tej chwili wpatrywał się w dwie kłopotliwe dziewczyny, jego oczy wciąż błyszczały głębokim zmartwieniem, tak jak oczy jego żony.
Mia spojrzała na Bailey, gdy Mira nie wydawała się odpowiadać. „Co wy dwoje robiliście na zewnątrz w tę zimną noc? Zwłaszcza, gdy jedno z was siedziało na drzewie?”
Bailey skrzywiła się na słowa Mii. Jak miała jej powiedzieć, że Mira i ona tylko próbują zepsuć wieczór Kalebowi, tak jak on im?
Na szczęście zanim Bailey zdążyła odpowiedzieć, Mira przejęła inicjatywę. „Mamo, tato. Wiecie, jak Kaleb potrafi być, szczególnie w nocy. Miał być wieczór filmowy, ale zepsuł go, przyprowadzając dziewczynę”.
Mia zesztywniała, gdy usłyszała, że Kaleb przyprowadził kogoś. Mia wyraźnie nie lubiła playboyowskiego zachowania syna. Jeśli dobrze pamięta słowa matki, jej ojciec, Haiden, był dokładnie taki sam, gdy był w wieku Kaleba.
Potrzeba było jednej dziewczyny, jej mamy, aby zmienić jego nawyki. Mia miała tylko nadzieję, że pewnego dnia jakaś dziewczyna pomoże jej synowi zakończyć ten niezdrowy styl życia.
„Próbowaliśmy go tylko odzyskać. Przysięgam, że to był niegroźny żart”.
Mirabella zdziałała cuda, robiąc jej szczenięce oczy, którym jej rodzice nigdy nie potrafią odmówić ani się na nich złościć.
Pan Reece jako pierwszy pękł i westchnął, biorąc ją w swoje opiekuńcze ramiona. „Czy ten upadek bolał, droga mleczna?” – zapytał córkę z troską.
Mira, która nienawidziła tego przezwiska, skrzywiła się, ale pokręciła głową w zaprzeczeniu. „Niezupełnie, tato. Gałąź nie była taka wysoka”. Pan Reece wyglądał na ulżonego, podobnie jak pani Reece, która westchnęła.
„Chodźcie dziewczyny, wejdźmy do środka”. Powiedziała pani Reece, pomagając Mirie wstać.
„Mirabella!” – nagły ryk Kaleba sprawił, że wszyscy podnieśli głowy.
Kaleb zacisnął dłoń na uszczelce okna, wystawił połowę głowy przez okno i spojrzał gniewnie na Mirabellę i Baileya.
Gdy światło księżyca uderzyło w jego twarz, żołądek Baileya wykonał dziwny obrót i skręt. Mira prychnęła z chichotem, widząc, jak mokre były jego włosy.
Dobrze mu tak.
„Zapłacę ci...” – zaczął, ale matka mu przerwała.
„Teraz, panie, lepiej zacznij się modlić, że kiedy tam dotrzemy, Mira nie ma racji co do tego, co powiedziała.” Pani Reece warknęła, wściekle patrząc na swojego przemoczonego syna, którego zęby zdawały się szczękać.
Oczy Kaleba lekko się rozszerzają i szybko wchodzi do swojego pokoju. Mira puszcza Bailey oczko, co ją rozśmiesza.
„Nie śmiałabym się, gdybym była wami. Zalaliście jego łóżko i prawdopodobnie cały pokój. Kto według was to posprząta? Na pewno nie ja” – powiedziała zadowolona pani Reece.
Słysząc słowa pani Reece, obie dziewczyny spojrzały na siebie szeroko otwartymi, zaniepokojonymi oczami. Obie przełknęły ślinę jednocześnie i z pochylonymi, pokonanymi ramionami oczekiwały kary.
-
„Pominąłeś jedno miejsce”. Kaleb uśmiechnął się złośliwie, gapiąc się na dwie dziewczyny walczące mopem, by wyczyścić jego pokój. Mirabella wycelowała prosto i nie tylko zalała jego łóżko i jego, ale także zdołała zalać jego podłogę.
Bailey zacisnęła zęby i prychnęła pod nosem. „A*shat.”
Kiedy dotarli do jego pokoju, ku rozczarowaniu Bailey i Mirabelli, dziewczyna opuściła pokój Kaleba i zniknęła w nocy. Teraz nie było żadnych dowodów potwierdzających to, co Mirabella powiedziała swoim rodzicom.
„Co powiedziałaś, kwiatuszku? Nie słyszę cię, mów trochę głośniej.” Kaleb zażartował, opierając się o framugę drzwi i krzyżując kostki.
Stąd miał przed sobą najbardziej komiczny widok. Nie było nic bardziej zabawnego niż widok dwóch dziewczynek walczących z mopem.
Jedna z nich jest jego siostrą, a druga najlepszą przyjaciółką siostry i, jak sam przyznaje, ma najładniejszy tyłek, jaki kiedykolwiek widział.
Przechylił głowę, żeby lepiej się przyjrzeć, a jego kutas się porusza. Zły Kaleb, Bailey był poza zasięgiem i zdecydowanie zbyt irytujący, żeby go ruchać.
„ Wypierdalaj, Kaleb!” Mirabella wrzasnęła ze złości i frustracji, ocierając spocone czoło.
Bailey nie rozumiał, jak to możliwe, że ona jest tak spocona, skoro prawie nic nie robiła, a przecież to Bailey myła podłogę.
Kaleb prychnął. „Ostatnim razem, kiedy sprawdzałem, to był mój pokój, siostro”. Wyśmiał słowo „siostra” i uśmiechnął się złośliwie, ale uśmiech zniknął, gdy Bailey odwróciła się i pokazała mu swoje śliczne, sarnie oczy.
Kaleb przyzna również, że Bailey była jedną z najładniejszych dziewczyn, jakie kiedykolwiek widział. Z jej wielkimi niebieskimi oczami, długimi czarnymi włosami, które wyglądały niemal jak atrament dotykający kości ogonowej, naburmuszonymi ustami, które jakoś były już tak naturalnie czerwone, i słodkim, guzikowatym noskiem z tłustymi policzkami, Bailey z łatwością mogłaby zawstydzić te supermodelki. Dziewczyna była żywą, chodzącą lalką Barbie. W prawdziwym życiu była o wiele ładniejsza, ale była poza zasięgiem, a poza tym, jak powiedział, była irytująca, tak jak jego siostra.
Kaleb odchrząknął, oderwał od niej wzrok i powiedział z udawaną obojętnością. „Tak czy inaczej, zrobię kanapkę. Upewnijcie się, że mój pokój lśni czystością, zanim wrócę, frajerzy”.