Rozdział 1611 Kim ty do cholery jesteś?
Z uniesioną brwią i diabelskim uśmieszkiem wyrytym na twarzy, głos Brandona obniżył się, sącząc się potężną mieszanką groźby i ciekawości. „Audrey, czy powinnaś utkać kolejne kłamstwo…” Zatrzymał się, pozwalając, by ciężar jego słów zawisł. „Zapewniam cię, że wynik będzie... niezapomniany. Czy jesteśmy na tej samej stronie?”
Kiedyś jasne oczy Audrey, teraz zamglone rozpaczą, spotkały się z jego wzrokiem. Odpowiedziała drżącym, ale szczerym głosem: „Głośno i wyraźnie, Brandonie. Nie mam już więcej opowieści do opowiadania. Powiedz mi, co musisz wiedzieć, a obiecuję, że każde słowo będzie nieupiększaną prawdą. Po prostu... może rozważ łagodniejsze traktowanie mnie?”
Brandon wykonał płynny gest subtelnie. Ochroniarz wystąpił naprzód, odsłaniając kolekcję zdjęć przed Audrey, pytając: „Czy to ta osoba, która szeptała sekrety o pani Larson i podała ci ten eliksir?”