Rozdział 71
Ona
Każdy instynkt podpowiada mi, że muszę uciekać od Sinclaira tak szybko, jak to możliwe, ale on łapie mnie w pasie, zanim zdążę zrobić dwa kroki. Wiem, że popełniłem straszny błąd i nie mam pojęcia, skąd wziął się impuls, żeby go uderzyć. Nigdy w życiu nie podniosłem ręki na nikogo, a już na pewno nie na mężczyznę tak niebezpiecznego jak Sinclair – drapieżnika, który mógłby mnie połknąć jednym kęsem.
Kiedy zatrzymuję się w jego ramionach, wpadam w panikę. „Przepraszam! Nie miałam tego na myśli, nie wiem, co się stało” – wykrzykuję, wiercąc się pomimo moich obrażeń. Przyciąga mnie do swojej piersi, trzymając moje ciało blisko siebie.