Rozdział 67
Sinclair
Łotrzykowie nie są tak inteligentni, jak im się wydaje. Ich jedyną szansą byłoby zaatakowanie mnie wszystkich naraz. Zamiast tego próbują rzucić się na mnie po dwóch naraz, dając sobie nawzajem czas na odpoczynek i odbicie się między atakami. Na początku – to znaczy przez pierwsze pięć sekund
– działa. Czerwony wilk uderza w mój bok, a duży szary beta uderza w moją prawą stronę. Potem pozostali dwaj szarżują na mnie, ale jak tylko widzę, o co im chodzi – dostosowuję się.