Rozdział 480
"Nicholas, ty idioto!"
Gdy wypowiedział te słowa, mój oddech zadrżał, a zęby szczękały. Nicholas podszedł do mnie, chwycił mnie za kołnierz lewą ręką i podniósł z ziemi.
Przyciągnął mnie do siebie. Jego oddech był lodowaty jak szron, muskając moją szyję. Nawet jego długie, wąskie, czarne oczy wydawały się być przysłonięte cienką warstwą mgły.