Rozdział 100
Drugiego dnia w szpitalu telefon mamy został zalany telefonami od akcjonariuszy firmy. Grozili, że przyjdą do szpitala, jeśli problemy firmy nie zostaną rozwiązane.
Na początku odbierałem połączenia, ale były one wypełnione tylko skargami i przekleństwami, więc ostatecznie przestałem odbierać. Ciągłe brzęczenie telefonu sprawiło, że moja dłoń zdrętwiała.
Lekarz zmarszczył brwi i pokręcił głową. „Stan pacjenta się pogorszył. Obecnie w kraju nie ma lepszego leczenia. Możemy jedynie zalecić leczenie zachowawcze”.