Rozdział 76
Następny tydzień to była bolesna orkiestra obolałych mięśni, uporczywych bólów głowy, mnóstwa potu i tych okropnych koktajli proteinowych, które Tori uparcie robiła. Gdybym musiała spróbować jeszcze jednego z tych obrzydliwych koktajli, mogłabym eksplodować. Tori miała jednak rację; były dobre dla mojego ciała; bez względu na to, jak bardzo moje kubki smakowe się buntowały.
Tydzień wyczerpującego treningu nie zmienił mnie w zimnokrwistego wojownika, ale przynajmniej mogłem się jakoś obronić. Prawdopodobnie bym się wycofał, gdybym musiał walczyć z innym wilkołakiem, ale byłem pewien, że poradzę sobie ze zwykłym człowiekiem z łatwością. Zmiana przyspieszyła naturalne procesy mojego ciała, dając mi szybsze rezultaty, niż normalnie widziałby człowiek. Chociaż nie byłem pokryty grubymi pasmami mięśni, moja szczupła sylwetka bardziej się wypełniła. Mój brzuch stwardniał, dając cień mięśni pod moją bladą skórą. Moje nogi, które kiedyś były cienkie jak piórko, teraz były jędrne.
Alec i Kade wydawali się zauroczeni zmianami w dolnej połowie mojego ciała, czyli w nogach i pupie. Obaj wykorzystywali każdą wolną chwilę, aby docenić zmiany, a podczas gdy ja udawałem irytację ciągłymi klapsami i szczypaniami, w tajemnicy miałem je za drogie.