Rozdział 75
Spotkaliśmy się z Garrettem, Julianem i Alekiem zaledwie godzinę później. Między gorącymi spojrzeniami Aleca i pocieszającymi dotknięciami Kade'a trudno było traktować sytuację poważnie. Zaprosiłem Tori, by dołączyła, nie trzymając jej już na dystans.
Tori pełniła funkcję swoistego ochroniarza. Alec i Kade przydzielili mi ją wkrótce po incydencie z łotrzykiem, co wydało mi się nieco zaskakujące. Dziwnie seksistowskie z mojej strony, ale nie spodziewałem się, że Tori będzie tak utalentowaną wojowniczką. Walczyła w bitwie z łotrzykami, ale nie poświęciłem czasu, żeby to zauważyć. Tego okropnego dnia moje oczy były skierowane tylko na Aleca i Kade'a.
Za każdym razem, gdy myślałem o swoim życiu w tej watasze, byłem zdumiony. Przeszedłem od nieufania nikomu do posiadania własnej rodziny. Ufałem Tori, Alecowi i Kade'owi, powierzając im swoje życie. Ufałem tylko Garrettowi i Julianowi, ponieważ wspólnie się zgodzili, że utrzymają mnie przy życiu. Obaj potrzebowali dziedzica swojej watahy i niestety byłem nim ja.