Rozdział 74
„ Myślałam, że weźmiemy prysznic?” – zapytałam, unosząc brwi z zainteresowaniem, gdy Kade odkręcił kran w wannie.
Od dawna podziwiałem wannę w ich łazience, ale jeszcze nie miałem okazji jej użyć. Dysze wyryte w boku wanny, wbudowane siedzisko przeznaczone do leżenia i zakrzywiony kształt, który z łatwością pomieściłby małą rodzinę; wszystko to wzywało mnie po imieniu. Po prawie całym życiu spędzonym w nędznych mieszkaniach i podupadłych domach, to miejsce wydawało się rezydencją. Przyzwyczaiłem się do małych kombinacji wanny i prysznica, które przeważnie miały nieatrakcyjny odcień żółci. Najczęściej sufit pokrywała pleśń w czarnych i zielonych plamach. Kiedy korzystałem z ich irytująco dużego prysznica, poświęcałem cały czas na cieszenie się ciągłym strumieniem gorącej wody i błyszczącymi powierzchniami, które sprawiały, że zastanawiałem się, jak często ten dom jest sprzątany.
„ Przyglądałeś się tej wannie odkąd się tu wprowadziłeś. Pomyślałem, że w końcu będziesz chciał z niej skorzystać” – zauważył Kade, siedząc na krawędzi wanny z wyrazem zainteresowania na twarzy.