Rozdział 360
Na początku moje oczy się zamykają, bo czuję się tak dobrze – Jackson, coś w tym, jak mnie dotyka, po prostu... coś we mnie zapala, rozpala ciepło, sprawia, że czuję się tak przytulnie, ciepło i adorowana. Ale potem, po kilku minutach – po tym, jak zdaję sobie sprawę, że bardzo uważa, żeby jego nadgarstki dotykały moich najważniejszych punktów nacisku, a jego dłonie się stamtąd rozłożyły – zdaję sobie sprawę, co się dzieje.
Jackson oznacza mnie zapachem - każdy cal mnie i robi to z wielką starannością. Uśmiecham się, zadowolona z pomysłu - że to jest własna wersja Jacksona, by mnie rościć, oznaczać mnie jako swoją własność, wymazywać każdy cal zapachu Luki, delikatnie przykrywając go jego.
Minuty mijają, a ja zapadam niemal w oszołomienie , moje ciało porusza się wraz z ciałem Jacksona, gdy mnie przykrywa. Nie jestem nawet blisko zaśnięcia, ale stan spokoju, w który się wślizguję - nie przypomina niczego, czego kiedykolwiek wcześniej czułam. Dłonie Jacksona są delikatne, ale stanowcze, gdy przesuwają się po moich plecach, w dół każdego z moich ramion, a następnie w górę po mojej szyi. Delikatnie całuje moją skórę, gdy to robi, i szczerze mówiąc, nie sądzę, by były częścią oznaczania zapachem - myślę, że po prostu jest bardzo słodki i lekko niezdolny do oporu.