Rozdział 361
Nie, sposób, w jaki się teraz rozpadam, ma... absolutnie wszystko wspólnego z tą cichą chwilą, bycia sam na sam z Jacksonem w jego ciemnym pokoju i świadomością, że żadna część mnie nie jest przed nim teraz ukryta. Że jestem jego, jeśli mnie chce, każda część mnie, ciało i dusza.
A Jackson, ku mojej radości, mnie rości. Chętnie, jakbym była wszystkim, czego pragnął przez całe życie.
Uśmiecha się do mnie lekko i patrzy mi w oczy, gdy opuszcza twarz na mój brzuch. Następnie pochyla głowę i składa tam delikatny pocałunek, tuż pod moim pępkiem. Podnoszę rękę i przeczesuję jej jedwabiste włosy, pozwalając im wyślizgnąć się z moich palców, po prostu... go uwielbiając.