Rozdział 237
Jackson kiwa głową i ku zaskoczeniu Jessego, pozwala mu iść obok siebie.
Idą długo. Jackson jest zaskoczony, po chwili, tym, jak cichy i stoicki jest Jesse. Jesse nie wzdycha ani nie jęczy, że się nudzi, jak myślał Jackson. Nie narzeka, nie marudzi, ani nic. Po prostu cicho idzie u boku Jacksona, gdy okrążają zamek, gubiąc się w lesie, a następnie wzdłuż klifów, które graniczą z północną krawędzią, z widokiem na koszary kandydatów poniżej.
Kiedy Jackson zatrzymuje się na skraju klifu, patrząc daleko, daleko na północ, wpatrując się w ciemność, Jesse odchrząkuje.