Rozdział 205
Potem czas płynie dziwnie, raz staje w miejscu w moim cierpieniu, a raz mija tak szybko, że ledwie rozumiem, kiedy słońce osiąga zenit, potem go przekracza i zaczyna zbliżać się do horyzontu.
Jak...jak minęły godziny?
Boże, jak ja to przeżyłam?