Rozdział 139
„Nie mów tak, Sylvester. Urodziłam was oboje. Zagroziłam, że go wydziedziczę, jeśli pójdzie na przesłuchanie. Dlatego został. Mówię też Dominicowi krzywdzące rzeczy, ale muszę mu współczuć. Jest starszy z was dwojga, a mimo to nie ma nic, żadnej pozycji, żadnego zarzutu i szacunku. Takie rzeczy dobijają ludzi. Ty masz wszystko, Sylvester; on nie ma nic. Musi żyć w twoim cieniu do końca życia. To nie twoja wina, ale wiem, że go to dobija, więc zawsze chętnie udowadnia, że masz wady, żeby mógł poczuć się lepiej. Larry pracował nad swoimi kompleksami i je wykorzystywał. Cieszyłam się, że zamknęłaś tego dupka. Urodziłam was oboje. Nigdy nie myśl inaczej” – powiedziała i pochyliła głowę.
„Przykro mi z powodu Tamii, ale naprawdę się o nią martwię. Wiedziałam, że wyjechała na zachód przez ciebie. To było odważne z jej strony i chwalę ją, ale jestem zaniepokojona. Jake nie jest mściwy, ale nie mogę powiedzieć tego samego o Donaldzie Brightonie. Jest kolejnym alfą i ma urazę do tej rodziny. Podobnie jak Devin, jego matkę zabrał twój ojciec — powiedziała i rozejrzała się wokół nas.
Zdałem sobie sprawę, że chciała mi powiedzieć inne rzeczy, których ludzie nie powinni słyszeć, więc otworzyłem drzwi do swojego pokoju i pozwoliłem jej wejść.