Rozdział 10: Sobowtór
Ashton
Jest już dziesiąta wieczorem. Dotarcie do celu zajęło nam prawie cztery godziny. Kiedy Zie i ja wysiedliśmy z samochodu, przede mną dumnie eksponowała się ogromna rezydencja. Zie znów objął mnie ramieniem, a ja z radością objęłam go za szerokie ramię. Kiedy mieliśmy wejść do rezydencji, Zie wyjął dwie czarne maski i mi je podał.
„Nie zdejmuj tej maski, bez względu na to, co się stanie, lub bez względu na to, co zobaczysz w środku, nie rób scen” – przypomniał mi Zie. Poczułem lekkie zdenerwowanie w klatce piersiowej, gdy zakładałem maskę. Co ma na myśli, mówiąc, że nie robi scen? Dlaczego miałbym robić sceny?