Rozdział 625
Brandon prychnął. „Nawet o tym nie myśl. Wolę oddać swoje udziały żebrakowi niż komuś takiemu jak ty – intrygantowi, który oczekuje wszystkiego, nie wkładając w to żadnego wysiłku”.
„Ty!” krzyknął Clark, podnosząc pięść i zamachując się nią w stronę twarzy Brandona.
Zanim zdążył nawiązać kontakt, zatrzymał go mrożący krew w żyłach głos. „Jeśli ten cios dosięgnie celu, gwarantuję, że nigdy więcej nie postawisz stopy w Grupie Sumner”.