Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 101
  2. Rozdział 102
  3. Rozdział 103
  4. Rozdział 104
  5. Rozdział 105
  6. Rozdział 106
  7. Rozdział 107
  8. Rozdział 108
  9. Rozdział 109
  10. Rozdział 110
  11. Rozdział 111
  12. Rozdział 112
  13. Rozdział 113
  14. Rozdział 114
  15. Rozdział 115
  16. Rozdział 116
  17. Rozdział 117
  18. Rozdział 118
  19. Rozdział 119
  20. Rozdział 120
  21. Rozdział 121
  22. Rozdział 122
  23. Rozdział 123
  24. Rozdział 124
  25. Rozdział 125
  26. Rozdział 126
  27. Rozdział 127
  28. Rozdział 128
  29. Rozdział 129
  30. Rozdział 130
  31. Rozdział 131
  32. Rozdział 132
  33. Rozdział 133
  34. Rozdział 134
  35. Rozdział 135
  36. Rozdział 136
  37. Rozdział 137
  38. Rozdział 138
  39. Rozdział 139
  40. Rozdział 140
  41. Rozdział 141
  42. Rozdział 142
  43. Rozdział 143
  44. Rozdział 144
  45. Rozdział 145
  46. Rozdział 146
  47. Rozdział 147
  48. Rozdział 148
  49. Rozdział 149
  50. Rozdział 150

Rozdział 266

Teraz jednak nie mogę o tym myśleć. Muszę skupić się i wykorzystać swoje mocne strony. Oscar bez wątpienia wezwał posiłki, ale trochę im zajmie, zanim tu dotrą. Mój wilk-łobuz znów szarżuje, z szeroko otwartą paszczą, nawet nie próbując ukryć swojego ataku. Czuję zapach gnijących ścieków z jego pyska. Zastanawiam się, czy to tylko od zabicia kilku, czy to cecha łobuza? Coś, co można spakować i zapytać później. W ostatniej chwili odtaczam się, posyłając jego masę obok mnie i przechodzę do ofensywy, goniąc go. Prowadzi mnie w stronę dwóch pozostałych łobuzów stojących na straży, naprawdę nie jest taki mądry, skoro myśli, że nie widzę nadchodzącej zasadzki. Przyspieszam, gdy zbliża się do pierwszego i skaczę, posyłając wszystkie cztery łapy w jego bok i powalając go na jego kumpla, posyłając ich obu w stertę nóg i futra.

Jednak w moim jednostronnym skupieniu straciłem z oczu drugiego strażnika, dopóki nie podszedł i nie wbił mi ostrych jak brzytwa zębów w tylną nogę, natychmiast powalając mnie na ziemię. Obracam się, nie spuszczając go z oka. Wygląda jednak na to, że nie chce mnie zabić. Jest zadowolony, że leżę na ziemi, ranny. Warczy na mnie tylko wtedy, gdy próbuję wstać lub się odsunąć. Jego masywne ciało blokuje wszystko inne. Nadal słyszę walkę po drugiej stronie, ale nie wiem, kto to jest i nie mogę połączyć się z moimi znajomymi, żeby ich sprawdzić.

Ból w nodze zaczyna ustępować. Ten łobuz pozwala mi po prostu leżeć i się leczyć, ale nie wie, że szybko się uzdrawiam. Dziękuję, krwi Alfa. Potrzebuję tylko kilku minut, czucie wraca do mojej stopy, teraz, gdy rana się zamknęła i przestałem wszędzie krwawić.

تم النسخ بنجاح!