Rozdział 67
Sara POV
Dzięki bogini, że spakowałam sukienkę koktajlową. No cóż, dzięki Hansowi, bo to on ją zasugerował, gdy zobaczył, że spakowałam tylko ubrania do chodzenia i garnitury biznesowe. To była klasyczna mała czarna z odrobiną blasku na ramionach (wybór Chloe) w połączeniu z czarnymi sandałami na paskach i kopertówką w szykowny wzór harlekina w czerni i bieli.
Mogłem nie patrzeć z ukrytym zdumieniem na ilość alkoholu spożywanego wokół mnie. Oczywiście wilkołaki miały o wiele większą tolerancję niż ludzie, ale mimo to barmani byli w ciągłym ruchu, mieszając, wstrząsając, mieszając i nalewając mikstury i słodycze w każdym kolorze tęczy.