Rozdział 272
Ona z punktu widzenia
Minęło sporo czasu, odkąd ostatni raz byłem w mieszkaniu Scotta, ale niewiele się zmieniło. To była ta sama nieskazitelna przestrzeń z dwiema białymi skórzanymi kanapami i czarno-białymi grafikami Ansel Adamsa. Otworzył drzwi z tym samym spokojnym uśmiechem, który miał na sobie, gdy Olivia umarła, a gdy podniosłem butelkę schłodzonego szampana, powiedział ten sam krótki komentarz o wznoszeniu toastu za sukces.
„Jeśli chcesz” – powiedziałem, przekraczając próg. W powietrzu unosił się zapach sosny, który pozostał, gdy przechodzili jego sprzątacze. Z okien roztaczał się piękny widok na park.