Rozdział 51
Trzymałam Liama za rękę i poszłam za nim do budynku, serce waliło mi w piersiach. Słabe światła i subtelny zapach potu i skóry dały mi wskazówkę, gdzie wchodzimy, na długo zanim dotarliśmy do głównej części.
To była siłownia, ale nie byle jaka. To była sala bokserska. Dźwięk rękawic uderzających o ciężkie worki i dudnienie, dudnienie, dudnienie skakanek wypełniły powietrze. Wokół mnie panowała kontrolowana przemoc.
Liam poprowadził mnie obok rzędów worków treningowych i ławek do podnoszenia ciężarów, aż dotarliśmy do ringu bokserskiego na środku pomieszczenia. Zatrzymał się i odwrócił do mnie, jego oczy były skupione, zdeterminowane i miały coś głębszego, coś surowego.