Rozdział 671
„Skorzystam z tej oferty” – powiedział w końcu Chris, prowadząc parę na zaplecze, gdzie wisiały rzędy gotowych sukienek w nienagannym stanie.
Eva zaparło dech w piersiach, gdy weszła. Pokój był olśniewający, a wystawione suknie zapierały dech w piersiach.
Cięcia, style, tkaniny — każdy szczegół tych sukni był nieskazitelny, a każda emanowała własnym, niepowtarzalnym urokiem. Pierwsza emanowała eteryczną elegancją wróżki zstępującej z niebios, aby ozdobić świat śmiertelników. Druga, ognistoczerwone arcydzieło, była odważnym, namiętnym projektem, który idealnie obejmował sylwetkę noszącej ją osoby, akcentując każdą krzywiznę — nawet tworząc jej iluzję, jeśli było to konieczne. Ale jedna w szczególności ją przyciągała — arcydzieło, które wydawało się niemal eteryczne.