Rozdział 240
Matthew wrzał ze złości na politykę kompleksu, którą uważał za jawną zniewagę. Wszyscy wiedzieli, że są rodzicami Evy, na litość boską! Więc dlaczego nie pozwalają im wejść?!' Jak niewdzięczny, niesforny bachor śmie nie wpisać naszych nazwisk do rejestru gości? Po wszystkim, co dla niej zrobiliśmy, postanowiła traktować nas w ten sposób w miejscu publicznym.' Matthew pomyślał o niedopuszczalnej sytuacji, w której się znalazł.
„To bezużyteczne dziecko! Poczekaj, aż ją dorwę!” Matthew mruknął pod nosem, jego oczy ciskały sztylety w recepcję. Zupełnie nie miał pojęcia, że Eva nie będzie już mieszkać w tym mieszkaniu.
W tym momencie jego duma i ego zostały niezwykle zranione. Nie tylko wielkiemu Matthew Carterowi odmówiono wstępu do mieszkania jego córki, ale także fakt, że znał kilka osób, które również mieszkały w tym mieszkaniu. Z pewnością niezręczna i upokarzająca wiadomość o tym, że wysoko postawiony Matthew nie był w stanie przejść przez hol, krążyła do pewnego momentu, zanim wyszli z budynku.