Rozdział 748
Jackson i ja poświęcamy chwilę na sprzątanie, mycie zębów i ochlapywanie twarzy wodą, zanim wrócimy do kącika – miejsca, w którym czujemy się najbezpieczniej. Ale odsuwam zasłonę, pozwalając przedświtowemu światłu wpadać do środka. Ponieważ to wydaje się właściwe, wydaje się lepsze.
„Więc” – mruczy Jackson, owijając swoje długie ramiona luźno wokół kolan, gdy odchyla się do tyłu na poduszkach. Od czego chcesz zacząć?”
Gryzę wargę, zastanawiając się nad tym, ale także... rozproszona. Rozproszona przez samą fizyczną obecność mojego partnera, siedzącego naprzeciwko mnie w naszym łóżku, całego wspaniałego, wyrozumiałego i chętnego wysłuchać wszystkiego, co mam do powiedzenia. Prawie pomimo mojego postanowienia, by być stoickim i poważnym, moje oczy odrywają się od jego twarzy i przesuwają w dół jego ciała, podziwiając piękny sposób, w jaki jego ciało zostało ukształtowane, dopracowane, przez lata bicia i biegania i wszystkiego innego, co robią ci wojownicy. Mój wilk przesuwa się z łapy na łapę, szturchając mnie, mówiąc, żebym podeszła do niego - żebym go dotknęła -