Rozdział 707
„Ari” szepcze Jesse, równie pełen podziwu, zaczynając odsuwać palce.
„Nie” – warczę, odchylając się do tyłu, chcąc utrzymać kontakt. „Spójrz.”
Podnoszę brodę w górę, w stronę nieba, gdzie przez unoszący się dym możemy zobaczyć więcej nadlatujących helikopterów. Cztery z nich.