Rozdział 582
W następnej chwili, gdy staliśmy z Jacksonem na skraju klifu, on przyciąga mnie mocno do siebie z wściekłym warknięciem, zaskakując mnie śmiechem, który szybko ucisza porządnym pocałunkiem - długim, głębokim, zwalającym z nóg pocałunkiem, który szybko doprowadza mnie do rozpaczy, przywieram do niego całym ciałem i oplatam ramionami jego szyję.
Warknięcie narastające w piersi Jacksona jest zadowalająco głodne, gdy przyciąga mnie ze sobą na ziemię, moje nogi znajdują miejsce po obu stronach jego bioder, gdy sadza mnie na swoich kolanach, pogłębiając pocałunek i pozwalając, aby jedna ręka zginęła w moich włosach, podczas gdy druga przesuwała się wzdłuż linii moich pleców.
Kilka minut później praktycznie dyszę, gdy przerywa pocałunek, patrząc na mnie swoimi cudownymi szafirowymi oczami, leniwymi i półprzymkniętymi powiekami. „Cześć” szepcze.