Rozdział 412
O północy wszyscy wstajemy, podczas gdy ja z wielką ceremonią rozpalam ogień, a w pomieszczeniu rozbrzmiewa sporo okrzyków „Och” i „Ach” - głównie ze strony dzieci, ale także Jessego - mimo że ogień jest mały i niepozorny - zwłaszcza po tym, który widziałem dziś wieczorem.
Jednak gdy tylko zapalono, ludzie zaczęli się kłaniać - przytulając i całując swoich bliskich, zanim udali się do swoich pokoi. Nawet rodzina Jessego zostanie tutaj na noc - nie ma sensu wracać do domu, skoro wszyscy znów będziemy razem na śniadaniu.
Jackson jednak lekko marszczy brwi, gdy stoję w miejscu.